Nocą ciało na Służew skrycie wywieziono,I wrzucono do dołu, z wapnem niegaszonym.

Bożena Ratter

/Żołnierze Wyklęci - Blox 5 Brygada Wileńska AK mjr. "Łupaszki", Białostocczyzna 1945 r.

„5 Wileńska Brygada AK walczyła początkowo na Kresach, wówczas to był środek Polski - dr Jędrzej Lipski rozpoczyna debatę podczas promocji książki dr Tomasza Łabuszewskiego „V Wileńska Brygada AK na Pomorzu Warmii i Mazurach 1945-1947”.
Była to niezwykle duża siła jeśli chodzi o konspirację akowską. To właśnie na terenach wschodnich II RP, stosunek oddziałów partyzanckich do całości sił konspiracyjnych był zdecydowanie wyższy, niż na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Ta specyfika w zasadniczym stopniu wynikająca z presji okupantów, obecności czerwonej partyzantki, obecności rożnej maści kolaborantów, czy to litewskich, czy białoruskich, czy nacjonalistów ukraińskich powodowała, że dowództwo kresowych, konspiracyjnych struktur akowskich zmuszone były wcześniej do tworzenia oddziałów partyzanckich , których podstawowym zadaniem była ochrona ludności przed represjami ze strony tych wszystkich wrogów.

To doświadczenie walki z wieloma wrogami, doświadczenie partyzanckie i finał tej walki, niezwykle dramatyczny i tragiczny, bo nastąpiło  rozbijanie tych oddziałów przez „sojusznika naszych sojuszników” a potem wyrzucenie tych wszystkich ludzi z terenów wschodnich II RP, spowodowało, że nieśli oni ze sobą na inne tereny Polski ten specyficzny radykalizm,  wynikający z braku możliwości powrotu do swoich domów – kontynuuje dr Tomasz Łabuszewski.
Na Wilnie było aż 5 okupacji – podkreśla prof. Piotr Niwiński, i nasza konspiracja zamiast skupić się na działalności partyzantki podziemnej, musiała chronić przede wszystkim ludność, to jest ta specyfika. W końcowej fazie okupacji niemieckiej było 80 000 zaprzysiężonych żołnierzy, z których ponad 30 000 wzięło czynny udział w walce zbrojnej, w zwartych oddziałach, w polskich mundurach, w Akcji Burza. To ilościowo i jakościowo olbrzymi wkład w wysiłek AK – ocenia dr Kazimierz Krajewski.
Brygada ogniskuje wszystkie dramaty, które stały się jej udziałem, początek bierze z I oddziału „Kmicica” podstępnie wymordowanego przez partyzantkę sowiecką. To właśnie tych rozbitków organizuje mjr Zygmunt  Szendzielarz „Łupaszko” w nowy oddział. Walczy z partyzantką sowiecką, która stara się  wytropić  wszystkich świadków swojego mordu, walczy z oddziałami niemieckimi pacyfikującymi Wileńszczyznę, walczy z kolaborantami litewskimi, aż wycofuje się w kierunku Białegostoku i od 1946 r. działa na bardzo rozległych terenach  Pomorza, Warmii i Mazur, Podlasia i Lubelszczyzny do Wileńszczyzny. W historii konspiracji nie ma drugiej formacji, która swoim działaniem objęłaby tak rozległy teren.
30 000 konspiratorów z Wileńszczyzny i Nowogródczyzny narażonych było na aresztowanie podczas przekraczania granicy sowiecko polskiej,  wielu z nich nie miało innego wyjścia jak przetrwać w partyzantce. Mieli  świadomość, że walki, którą podjęli jako bardzo młodzi ludzie w 1943-1944 mając lat 17, 20, 21, jeszcze nie wygrali. Lotne oddziały mjr Zygmunta Łupaszki i wypracowana taktyka ich działania, to zupełnie nowa jakość, to wzorcowe działania  dla jednostek specjalnych. Było to możliwe dzięki wspaniałej kadrze i bardzo dobremu składowi osobowemu tych oddziałów.  A jaki był stosunek ludności miejscowej na Warmii i Mazurach? Obecność na obcym terenie w sposób naturalny narzucała konieczność pewnego standardu zachowań, on był o tyle łatwy dla V Brygady Wileńskiej, bo były tam one zawsze wysokie. To było ochotnicze wojsko, w którym dowódcy  zdobywali autorytet poprzez jakość swojego dowodzenia, a nie z racji stopni wojskowych. Zarówno Kaszubi jak  i Warmiacy wspominają, że kiedy żołnierze 5 Brygady zjawiali się w domach prywatnych, w sklepach, nie miała prawa zginąć paczka papierosów ani paczka zapałek –odpowiada dr Tomasz Łabuszewski.
Według mnie, zupełnie inaczej ma się sprawa z byłymi i obecnymi wrogami „żołnierzy wyklętych” , z prezydentem Bronisławem Komorowskim na czele!  Zabierali co tylko było pod ręką, ogałacając cały naród  ze wspólnego majątku narodowego, pozbywając Polaków miejsc pracy i godziwych warunków życia, budując na krzywdzie ludzkiej swoje fortuny! Liczba samobójstw popełnionych z tego powodu przewyższa przypadki nikczemnego zachowania jednostek, tępione zresztą i karane przez dowództwo AK. Może czas, by Piotr Zychowicz szukał tematów do swoich sensacyjnych powieści właśnie w grupie beneficjentów Polski Ludowej  i transformacji 1989 r. , znajdzie tam wiele przypadków zbrodni, o których się nie mówi choć ich wykonawcy stanowią do dzisiaj „elitę”. Choćby zbrodnie brata naczelnego GW, czy innych funkcjonariuszy WSI czy UB. Oni i ich dzieci w chwale sprawują urzędy i korzystają z zagrabionego mienia.
Pan dr Tomasz Łabuszewski jest absolutną encyklopedią wiedzy na temat 5 Wileńskiej Brygady AK- powiedział dr Jędrzej Lipski.   Powinniśmy więc posługiwać się wiedzą tego historyka, którą zdobył rzetelnym warsztatem naukowym,  tak jak w przypadku relacji polsko-żydowskich posługujmy się wiedzą dr Ewy Kurek.
Poświęcenie swojego życia dla idei jaką była wolność Polski, to był ich cel nadrzędny. Olbrzymia świadomość, jak istotną role odgrywają. W większości żołnierze ci wywodzą się z harcerstwa, swoją postawą, swoim zachowaniem, swoim językiem stanowili pewnego rodzaju szok dla ludności, przyzwyczajonej do siermiężności wojska. Dla nich 5 Wileńska Brygada AK jawiła się jako elita – prof. Piotr Niwiński.  Liczba żołnierzy z maturą czy podjętymi studiami stanowi liczną grupę, kadra to również synowie oficerów WP. Przedziwna zbitka młodości i doświadczenia, świadomego wyboru udziału w konspiracji niepodległościowej, silnych więzów braterstwa broni.
 „Wszystkie ciotki były żołnierzami Armii Krajowej , nawet ciotka Halinka, mimo, iż musiała posługiwać się protezą. O mamie to można tomy pisać! Wybucha wojna, mama wstępuje do AK, współpracuje z prezydentem Stefanem Starzyńskim, jest więziona na Pawiaku, jest działaczką Żegoty. Przez całą okupację ukrywa albo Polaków albo Żydów w willi na Sadybie. Uczestnik Powstania Warszawskiego, współpracuje z rotmistrzem Andrzejem Czajkowskim, cichociemnym, bohaterem zamordowanym w PRL. Do getta trzeba było wozić obiady, mama mnie wysyła, trzeba było zakładać gwiazdę , zanosić jedzenie, mama wysyłała , nigdy nie odmawiałem a przecież narażała mnie. Nie miałem o to pretensji” – wspomina pan Włodzimierz Rzeczycki.  Niosła  ofiarną pomoc, miała pod opieką kilkudziesięciu Żydów i po wojnie otrzymała medal "sprawiedliwy wśród narodów  świata". Ale wcześniej została skazana na karę śmierci zamienioną na dożywocie, przesiedziała w PRL 12 lat.  Wszystkie ciotki, wspaniałe kobiety były również aresztowane w PRL , wyroki  po 12 lat .  Włodzimierz Rzeczycki otrzymał w nagrodę od PRL 8 lat więzienia , siedział w jednej celi z generałem Emilem Fieldorfem Nilem, o którym mówi: „ takiego człowieka spotyka się bardzo rzadko” i o którym pisze poemat „NIL , siedziałem z Tobą w jednej celi”. Poniżej krótkie fragmenty:
Nie jest wcale przesadne, takie porównanie, |
Że gdy ktoś z Rosji wracał, był jak zmartwychwstaniec
Cieszyła się rodzina w swych modłach po cichu,
Że Walenty ocalał z kleszczy bolszewików.
Wychudły, schorowany, duszę z ciałem goił
Przy pomocy rąk złotych, wiernej swojej żony.
W tym szczęściu jednak gorycz tkwiła w sercu cierniem
Nie dawała spokoju, targała bezwiednie
Jego duchem wrażliwym, na rodaków krzywdy,
Ginących w głębi Rosji, którzy może nigdy,
Jak on tu nie powrócą. Nie będzie im dane,
Doświadczyć tego więcej, co było zabrane?
Bolejąc nad tym jednak nie osłabiał ducha,
Odrzucał, czarne myśli, dych szeptów nie słuchał,
 Rzeczywistość pojmował jako zło konieczne,
(…)
Po złożeniu z sienników poznanej tu pryzmy
Wodą z mycia zostałą, cuchnącą stęchlizną,
Wilgotnymi ścierkami ścieraliśmy kurze,
Z betonu zmoczonego - rozlane kałuże,
Na miarę możliwości czystość naszej celi
Z wrodzoną pedanterią przestrzegał pan Emil.
Tu na nic się nie zdały ogólne protesty,
Że sprzątanie nie leży w generała gestii.
„Mówcie sobie co chcecie - zwykle do nas mawiał
„Ja bym w takich warunkach kompletnie oszalał,
Gdybym sobie tu jakiejś, nie znalazł roboty,
To właśnie od próżniactwa można dostać kota
Zakończone czynności rannego sprzątania
Przybliżyły już porę naszego śniadania.
Zaniosło się zapachem kawy lanej z chochli,
W której cukru nie było, ani mleka kropli.
Do kawy dołączony, razowiec smakował
…..
Chodził sobie po celi i z więźniami gwarzył.
W czas jakiś z worka swego wyjął kłębek wełny
(Ze starych swetrowi spruty), której wór był pełny,
Toczoną igłą z drewna, którą w klapie chował
Obecnym po kryjomu skarpetki cerował,
A czynił to tak zręcznie i z takim przejęciem,
Że dziury w nich znikały przy palcach i pięcie.
Przy stoliku też często na zmianę siadywał
Wtedy partie szachowe ukradkiem rozgrywał
…..
Gdy nie zechce się ugiąć, wiedzą oddziałowi,
Że to hasło do działań. Więc są już gotowi
I w ich dłoniach ściskane, drżą gumowe pały,
Które ciosem rąk czterech, na plecy mu spadły.
One więźnia zwaliły teraz na kolana,
Ten ostatkiem sił swoich dłońmi, co w kajdanach,
Chce się oprzeć, by powstać, zbyć się przez to wstanie,
Hańby, którą przemocą, egzekwują dranie.
Rozpoznają ten zamysł siepacze, bo razy,
Godzą w postać leżącą. Krew ścieka po twarzy,
Beton od niej jest mokry, oni z całej siły,
Przypochlebnie dla władzy, bez ustanku bili
Niewolnico, gorliwie. Pot sperlił im czoła,
Gdy nagle głos jak wystrzał, rozległ się doktora:
„Dość!" wykrzyknął ku katom, lecz nikt go nie słuchał,
Gdy lekarz do nich mówił że biją już trupa.
Nagle Fejgin się zerwał, w oczach miał szaleństwo,
W ręku pałką drewnianą, jak maczugą kręcił,
Przypadł z furią do trupa i pałkę wzniesioną
Opuścił razy kilka, na żołnierza głowę.
Od ciosów czaszka pękła, krew z mózgiem zmieszana
Zakończyła męczeństwo „Nila” generała.
Ażeby mógł podpisać prokurator, zgodnie,
Powiesili „zbrodniarza”. Im było wygodnie,
Wykonanie wyroku ubrać w taką szatę.
By zgodzić się musiała, z sądu aprobatą.
….
Nocą ciało na Służew skrycie wywieziono
I wrzucono do dołu, z wapnem niegaszonym.

1 marca pamiętajmy też o „dzieciach bandytów” czyli niezłomnych Żołnierzy Wyklętych , bo tak przewrotnie aparat represji nazywał potomków  przedwojennych wojskowych, prawników, leśników, lekarzy, policjantów, rolników, robotników, naukowców, polityków, artystów, rzemieślników, ziemian, przemysłowców, handlowców, których Niemcy wywołując wojnę zmusili do porzucenia codziennych zajęć i włożenia munduru. Aparat represji skazywał rodziny na hańbę i nędzę,  okradał z własności prywatnej, odmawiał prawa do pracy i nauki. Jedyna i ukochana córka mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”   Barbara,   nie miała lekkiego życia. Wychowywana przez kuzynów  była ścigana po wojnie przez Urząd  Bezpieczeństwa.  W latach 40-tych i 50-tych musiała wielokrotnie zmieniać nazwisko, ukrywając się w klasztorach. Na skończenie szkoły dla córki „bandyty” i przedwojennego oficera nie było żadnych szans.  Młodość minęła, ojca, dowódcę 5. Wileńskiej Brygady AK, zamordowało UB w 1951 roku, a Barbara ukrywała się na wsi, ciężko pracując fizycznie. Zmarła w biedzie w wieku 73 lat w Domu Pomocy Społecznej. Marzyła by pochowano ją w symbolicznej mogile ojca na Wojskowych Powązkach, jednak warszawski DPS nie miał na to pieniędzy. Dzięki zbiórce ludzi dobrej woli spełniona została jej wola, 12 kwietnia 2012 roku odbył się pogrzeb na Powązkach.
Walczyli o wolną  Polskę gdy ich matki, siostry, narzeczone mordowano, wywożono  bydlęcymi wagonami na śmierć, na Syberię, do łagrów, do Kazachstanu. Nie mieli już rodzin, domów, nie mieli dokąd wrócić okaleczeni okrucieństwem wojny. Jeśli nie zginęli, oprawcy, funkcjonariusze na usługach komunistycznej ideologii, prześladowali ich przez całe życie, jako ludzi drugiej kategorii. Prześladowali ich ci, o wolność których walczyli i którzy wzbogacili się na majątku ich rodzin.
Dr Kazimierz Krajewski jest współtwórcą innego dzieła z serii „Dopalanie Kresów”, „Kresowych rezydencji województwa wileńskiego” Grzegorza Rąkowskiego. Opisano blisko dwieście miejscowości z zespołami dworskimi, pałacowymi lub zamkowymi położonych na terenie przedwojennego województwa wileńskiego. Spośród 2250 majątków ziemskich wg stanu z 1939 r. zachowało się jedynie 200, w tym tylko 75 w stosunkowo dobrym stanie.
Bożena Ratter